piątek, 9 sierpnia 2013

3. Night Ecstasy

3. NIGHT ECSTASY

Rano obudziły mnie pierwsze promienie słońca wpadające przez okno. Na szczęście obudziłam się pierwsza i to dawało mi teraz większe pole do popisu. Delikatnie odsunęłam kołdrę, tak by nie obudzić Billa i wstałam z łóżka. Tak samo jak i wieczorem po cichutku wyślizgnęłam się z pokoju i w całości dotarłam do łazienki. Wzięłam długą kąpiel która byłaby przyjemna gdyby nie to, że widocznie właściciele domu nie byli w posiadaniu żelu pod prysznic i szamponu o damskim zapachu. Nie pozostawało mi nic innego jak tylko umyć się samym mydłem. Wytarłam się pierwszym lepszym ręcznikiem nie pytając się nikogo o pozwolenie. We własnych ciuchach opuściłam łazienkę, ale widać zadomowiłam się już tu za bardzo bo chwila nieuwagi poskutkowała tym, że na korytarzu trafiłam na Toma. Przywitał mnie swoim chamskim uśmieszkiem mierząc mnie przy tym wzrokiem. Stał mi na drodze do pokoju Billa więc nie miałam możliwości ucieczki.
- No proszę. . . nasza suka już na nogach. . .
Już po jego pierwszych słowach postanowiłam nie czekać i na chama zaczęłam pchać się w kierunku pokoju Billa. To okazało się błędem, bo jak z resztą przewidywałam Tom złapał mnie mocno i przyciągnął do siebie.
- Albo weźmiesz się za robotę, albo spotkamy się na osobności w piwnicy. I zapomnij o powrocie do domu. Dopilnowałem, żebyście się nigdzie stąd nie ruszyli.
Powiedział to niebezpiecznie blisko mojego ucha do tego stopnia, że aż czułam na nim jego ciepły oddech. Dałabym sobie głowę uciąć, że zaraz mnie w nie ugryzie, ale na szczęście z pokoju wyszedł zaspany i rozczochrany Bill. Spojrzał na Toma znudzonym wzrokiem.
- Dałbyś sobie już spokój Tom . . . zaraz jadę ją odwieźć więc odpuść. . .
Powiedział i zniknął w łazience. Tom puścił mnie śmiejąc się.
- Radźcie sobie jak chcecie. . .  tylko pamiętaj, że jeśli do wieczora nie zrobicie tego ani razu to staniesz się oficjalnie moja dziwką. . .
Po chwili zniknął mi z oczu i odetchnęłam. Mogłam tylko domyślać się, że nie żartuje i, że musi mieć poważne problemy z psychiką.
Tylko, że w żaden sposób nie zmieniało to tego, że miałam teraz niemały problem. Nie miałam ochoty na sex z żadnym z nich. Oczywiście, obaj byli przystojni na swój sposób, ale nie byłam typem laski który po jednym dniu znajomości wskakuje komuś do łóżka. Jedyne co pozostało mi w tej sytuacji to przekazać wszystkie informacje od Toma Billowi.
Zapukałam do drzwi od łazienki licząc, że Bill szybko wyjdzie.
- Bill wychodź szybko. . . muszę Ci coś powiedzieć. . . to ważne. . .
Nie czekałam długo na jego reakcję, drzwi otworzyły się i wyszedł. Nie spodziewałam się tylko, że będzie zupełnie nagi, po jego ciele spływały jeszcze krople wody - pewnie brał prysznic. Tylko do cholery mógłby się chociaż zakryć ręcznikiem.
- Ku * * * . . .
Już chciałam przekląć, ale na szczęście w porę się opanowałam i resztę słowa dopowiedziałam sobie szeptem.
- Schowaj go!
Krzyknęłam na niego. Może znalazłyby się dziewczyny które lubią sobie popatrzeć na nagie męskie przyrodzenie, ale ja nie, no może przynajmniej nie w tej sytuacji . . .
Uśmiech Billa wiele mówił, cwaniak robił to celowo, widocznie lubił mnie zawstydzać.
Uniósł prawą brew do góry i udawał, że to co zrobił jest zupełnie normalne.
- Nie przesadzaj. Jesteś już dużą dziewczynką.
- Ale to nie znaczy, że chcę oglądać twojego. . .
Machnęłam ręką w jego kierunku nie kończąc.
- Penisa?
Uśmiechnął się szerzej ukazując mi rząd swoich białych zębów.
- Och zamknij się.
Dyskusja o penisach i tym podobnych była ostatnią rzeczą na którą miałam w tej chwili ochotę.
- Poczekaj na mnie 5 minut w pokoju.
W końcu zaczął mówić do rzeczy i znowu zniknął w łazience. Zrobiłam jak kazał, poszłam do pokoju i stanęłam przy oknie chcąc trochę ochłonąć po tej nieprzyjemnej sytuacji.
Pojawił się po jakimś czasie w samym ręczniku, a kiedy go zdjął i zaczął się ubierać, ja zaczęłam się mu przyglądać. Musiałam przyznać, że nieźle wyglądał nago. Ten widok uzależniał. Nasz wzrok co chwila się spotykał, ale to mnie nie odstraszało. Kiedy był już ubrany usiadł na krześle.
- Mów. Co mój braciszek wykombinował.
Westchnęłam i zaczęłam streszczać mu to co usłyszałam od Toma.
- Powiedział, że zadbał o to, żebyśmy się stąd nie ruszyli i nadal utrzymuje, że jestem waszą dziwką. Kazał mi przespać się z tobą bo w przeciwnym razie to on mnie zaliczy . .
Dodałam niepewnie. Bill wyjął papierosa i zapalił, nad czymś się zastanawiając.
- Mam propozycję.
Odezwał się po chwili.
- Tak?
- Prześpij się ze mną.
Walnął prosto z mostu dołączając do tego ironiczny uśmiech.
- Może i bym to zrobiła, wiesz Bill? Ale nie lubię facetów którzy palą. . .
Teraz ja uśmiechnęłam się podstępnie natomiast Bill parsknął śmiechem.
- Uwierz mi, że po nocy spędzonej ze mną polubisz . . .
Odpowiedział mi zadowolony z siebie.
- Bill koniec tego tematu.
Przerwałam mu, a moja twarz od razu przybrała smutny wyraz. Bill podchodził do wszystkiego na luzie, ale ja mimo wszystko martwiłam się groźbami Toma i marzyłam o tym by znaleźć się już we własnym domu.
- Proszę Cię, odwieź mnie już do domu. Boje się, że Tom nie żartował i zrobił coś, żebyś nie mógł mnie odwieść.
- Lily spokojnie, bez obaw. Obiecałem, że Cię odwiozę więc tak będzie.
Zgasił papierosa i podał mi karteczkę i długopis.
- Napisz mi tu swój adres, a ja teraz pójdę pogadać z Tomem.
Uśmiechnął się i wyszedł, a ja szybko naskrobałam na tej karteczce adres mojego domu. Później siedziałam już tylko jak na szpilkach czekając, aż wróci.
Przyszedł do pokoju po paru minutach z kluczykami od samochodu w ręku.
- Dziwne. Toma nigdzie nie ma. No, nie ważne. Gotowa?
Spojrzał na mnie wyczekująco.
- Tak.
Odpowiedziałam i podążyłam za nim. Przed domem stał ten sam samochód którym Tom wczoraj mnie tu przywiózł. Usiadłam tym razem z przodu na miejscu pasażera.
- Bill boje się. . .  co jeśli on przeciął hamulce, albo zrobił jeszcze coś innego co robią w filmach?
Spojrzałam na chłopaka z przerażeniem wypisanym na twarzy. Nie byłam histeryczką, ale poznałam już Toma i jego towarzystwo na tyle, że wiedziałam, że można się po nich spodziewać wszystkiego, a takie akcje są na porządku dziennym.
Bill słysząc to pokręcił głową i zaśmiał się.
- Tom nigdy nie targnąłby się na moje życie. Możesz być spokojna.
Uspokoił mnie i przekręcił kluczyk w stacyjce.
- Cholera. . .
Mruknął po chwili.
- Nie ma paliwa. Tyle razy mówiłem mu, żeby nie zostawiał samochodu z pustym bakiem.
Niesamowite, że Bill pomyślał, że Tom zwyczajnie zapomniał zatankować. Dla mnie od razu wszystko było jasne, spuścił całe paliwo, żebyśmy się stąd nie ruszyli. Na szczęście nie przewidział tego, że Bill był na tyle rozgarnięty i przyniósł kanister paliwa z garażu. Wszystko dalej potoczyło się dobrze, a mi kamień spadł z serca kiedy jechaliśmy już w kierunku mojego domu. Bill był tak skupiony na jeździe, że wcale się nie odzywał.
- Czym się zajmujesz?
Zapytałam w końcu nie mogąc wytrzymać tej ciszy.
- Nie pracuje jeśli o to pytasz. Czasem śpiewam, ale tak dla własnej przyjemności. Tom na swoich ciemnych interesach wyciąga tyle, że spokojnie nam wystarcza.
- Śpiewasz?
Od razu się zainteresowałam. Zazwyczaj dziewczyny mają słabość do muzyków, pod tym względem ja się nie różniłam.
- Zaśpiewaj coś.
Poprosiłam podekscytowana.
- Nic z tego. Muszę mieć natchnienie, a mam je tylko po sexie.
Uśmiechnął się perwersyjnie, a westchnęłam zrezygnowana. Bill mimo swojej spokojnej natury, sprawiał wrażenie zboczeńca. Być może był jeszcze w fazie dojrzewania?
- Ile masz lat Bill? Tylko szczerze. . .
Spojrzałam podejrzliwie w jego kierunku.
- A ile mi dajesz?
Zastanowiłam się przez moment. Wzięłam pod uwagę to, że ma prawo jazdy, jego opowieści o sexie i ogólny wygląd.
- 20.
Strzeliłam mrużąc oczy.
- Pudło.
Zaśmiał się.
- 21?
- Nie.
Zgadywałam dalej.
- 22?
- Nie.
- 24?
- Nie.
- No chyba nie 30?
- 19.
Odpowiedział mi w końcu śmiejąc się.
- Byłam blisko!
Też się zaśmiałam.
- A Ty?
Spojrzał na mnie kątem oka.
- Ja. . . yyy nie jestem jeszcze pełnoletnia Bill. . .
Szepnęłam nie wiedząc jak zareaguje.
- Szczerze mówiąc domyślałem się tego, ale do rzeczy Lily, ile?
- 17 i pół . . .
Odpowiedziałam kładąc duży nacisk na "pół".
- Nie sądzisz, że to dziwne, że nikt nawet do Ciebie nie zadzwonił zapytać gdzie jesteś?
Zdziwił się trochę.
- Bill, ja nie wzięłam telefonu. Wyszłam sobie na wieczorny spacer i przypadkowo wpadłam na Toma i jakiś dwóch innych. W zasadzie to Tom uratował mi życie bo jeden z pozostałych chciał mnie zastrzelić.
Szepnęłam. Billa jakoś nie przeraziła moja historia i tylko kiwnął głową.
- Miałaś szczęście.
Odpowiedział krótko.
Milczeliśmy do momentu, aż Bill zatrzymał samochód pod moim domem.
- Bill to mój numer.
Powiedziałam podając mu karteczkę którą zdążyłam dodatkowo napisać jeszcze u niego w domu.
- Mimo wszystko, bardzo mi pomogłeś i . . . polubiłam Cię. Miło by było gdybyś czasem się odezwał, dał znać co u Ciebie. Kto wie, może nawet pokusiłabym się o wspólny wypad na jakąś kawę?
Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Dzięki za wszystko . . .
Szepnęłam patrząc mu w oczy. Sama nie wiem kiedy nasze usta znalazły się tak blisko siebie. Bill wykonał pierwszy ruch, ale ja nie pozostałam mu dłużna. To był delikatny i dość krótki pocałunek, dlatego, że sama go przerwałam kiedy dotarło do mnie co się właściwie dzieje.
- Pójdę już . . .
Rzuciłam na pożegnanie i wysiadłam z samochodu. Szybkim krokiem przemierzyłam chodnik i zniknęłam za drzwiami na klatkę schodową.

niedziela, 4 sierpnia 2013

2. Sex Is In The Air

2. SEX IS IN THE AIR

Kiedy znaleźliśmy się na piętrze Bill otworzył drzwi do jednego z pokoi. Wszedł do środka pierwszy, a ja za nim. Czułam się nieswojo. W końcu od kiedy sypia się w sypialni obcego mężczyzny? Żeby tylko w sypialni. . . w łóżku! Nie wiedziałam czy mogę mu zaufać, ale sprawiał wrażenie godnego zaufania. Do tego zdecydowanie wolałam towarzystwo jego, niż Toma tej nocy.
Spojrzałam na niego zmieszana.
- Bill, ja nie mam nawet w co się przebrać. . .
- Możesz spać w bieliźnie.
Odpowiedział mi uśmiechając się. Wychodzi z niego braciszek? Może on naprawdę na coś liczy? To bez sensu, gdyby chciał po prostu by mnie zgwałcił o nic nie pytając. Postanowiłam nie potraktować tych słów poważnie.
- Zabawne. . .
Szepnęłam rozglądając się po pokoju.
- Nie, to nie żart Lily. Nie mam dla Ciebie niczego do przebrania.
To było podejrzane, zmarszczyłam czoło i spojrzałam mu głębiej w oczy.
- Bill w co ty grasz? Nie jestem idiotką. Jak możesz nie mieć jakiejś zwykłej bluzki i spodni?
- Nie są przeznaczone dla Ciebie.
Zaśmiał się. Coraz mniej rozumiałam jego sposób myślenia.
- Dziwny jesteś. Dlaczego się malujesz?
Zapytałam siadając na skraju jego łóżka.
- Bo lubię. Tylko dlatego. Dla własnej, osobistej przyjemności.
- Nie sądzisz, że to trochę nienormalne, żeby facet miał takie upodobania?
- Leje na to. Mam gdzieś co jest normalne, a co nie. Jestem zdania, że dopóki nikogo tym nie krzywdzę jest ok.
Podszedł do szuflady i wyjął z niej ułożoną w kosteczkę pidżamę którą od razu mi podał.
- Drugie drzwi po lewej to łazienka. Leć, tylko uważaj żeby nie wpaść na Toma.
Byłam szczęśliwa z wejścia w posiadanie tej pidżamy. W życiu nie pomyślałabym, że coś takiego mogłoby mnie ucieszyć, ale z której strony by na to nie spojrzeć ten materiał zapewni mi komfort i bezpieczeństwo tej nocy.
Podeszłam do drzwi i najpierw uchyliłam je na tyle by móc wystawić głowę i rozejrzeć się. Kiedy stwierdziłam, że teren jest czysty na paluszkach poszłam w lewą stronę gdzie miała znajdować się łazienka. Odetchnęłam kiedy byłam już w środku i przekręciłam zamek w drzwiach. Co za dziwna rodzina. . .  Obaj są zdrowo pieprznięci. Na moje szczęście Bill ma więcej zdrowego rozsądku i nie wykazuje agresji. Jedno jest pewne, mimo, że cholernie boje się Toma, to z Billem też nie będę czuć się stu procentowo bezpiecznie.
Odświeżyłam się i przebrałam. Wyglądałam śmiesznie, spodnie tej pidżamy były na mnie na oko ze dwa razy za długie. Nic dziwnego już wcześniej zauważyłam, że Bill jest wyższy ode mnie o jakieś 20 cm. No cóż, grunt, że nie będę spać nago i tej myśli będę się trzymać. Ostrożnie wyszłam z łazienki i przemknęłam się do pokoju Billa. Kiedy zobaczyłam go w samych bokserkach w pierwszej chwili mnie przytkało i rozchyliłam usta. Na prawym biodrze miał wytatuowaną gwiazdkę.
- Czemu się nie ubrałeś?
Zapytałam i szybko zasłoniłam ręką oczy.
- Masz na sobie moją pidżamę. W co mam się przebrać?
- Ty chyba nie masz zamiaru tak spać?
Zabrałam rękę i spojrzałam na niego oburzona.
- Widzisz inne wyjście z tej kłopotliwej sytuacji?
Uniósł kącik brwi ku górze, a w jego głosie było słychać ironię.
- Tak, pożycz od Toma pidżamę, a on niech sobie śpi nago.
Bill zaśmiał się kręcąc głową i usiadł na łóżku.
- Tom nie ma pidżamy. Sypia nago.
Szepnął i poruszył wymownie brwiami.
- Jak? C-co zyy. . . . TYM. . . za wierzchu?
Zająknęłam się i wskazałam palcem na krocze Billa, to wywołało u niego śmiech.
- Wstydzimy się powiedzieć "penis"?
- Wcale nie. . .
Wyparłam się od razu, ale nie potrafiłam zapanować nad tym, że moje policzki zaczęły się rumienić. Ta sytuacja mnie zawstydziła.
- Dobra, jestem zmęczona.
Starałam się zmienić temat i podeszłam do łóżka z drugiej strony. Wślizgnęłam się pod kołdrę i nakryłam, aż po szyję patrząc jeszcze niepewnie na Billa. Po chwili jednak poczułam się senna i wtuliłam twarz w poduszkę. Pachniała sexem, ona z resztą jak i całe łóżko. Bill w końcu zgasił światło i położył się obok nie dotykając mnie nawet co sprawiło, że odetchnęłam.
- Bill?
Zapytałam po kilku minutach niepewnie, bo nie miałam pewności czy nie zasnął.
- Tak?
Odezwał się.
- Uprawiałeś kiedyś sex w tym łóżku?
Zapytałam nieśmiało. Być może to pytanie nie było na miejscu, ale nie mogłam się powstrzymać. Zapach który czułam, w mojej głowie miał tylko jedno wytłumaczenie.
Moje pytanie widocznie go rozbawiło bo cicho zachichotał.
- Chyba w to nie wątpisz . . .
Usłyszałam szelest kołdry i poczułam jak się przybliża. Odruchowo się odsunęłam, ale nie wiele mi to dało bo leżałam już na samej końcówce łóżka.
- Sorry, nie powinnam pytać. Możesz się trochę odsunąć?
Wypaliłam szybko w nadziei, że to poskutkuje. Jednak Bill zachował się jakbym zupełnie nic nie powiedziała. Spojrzał mi w oczy, ja odruchowo też spojrzałam w jego, z okna padało światło latarni świecącej na dworze więc dobrze je widziałam.
- Potrafię zabierać dziewczyny do nieba. Wystarczy słowo kiedy będziesz na to gotowa. . .
Szepnął i odsunął się na swoje miejsce. Ja leżałam jeszcze chwilę bez ruchu, a moje serce biło jak szalone.
Tej nocy długo jeszcze nie mogłam zasnąć. Za wiele wydarzyło się tego dnia. Po części propozycja Billa mogła wydawać się kusząca, ale chyba nie dla mnie.

piątek, 2 sierpnia 2013

1. All We Need Is Fuck

1. ALL WE NEED IS FUCK

Jak zawsze wieczorną porą wybrałam się na długi spacer. Zawsze mnie to odprężało i pozwalało na długi, spokojny sen. Czy bałam się ciemności? Nie, nigdy. Wręcz przeciwnie, w ciemności czułam się bezpiecznie. Nigdy nawet przez myśl mi nie przeszło, że ktoś mógłby ją wykorzystać do tego, żeby mnie skrzywdzić.
Do czasu. . .
Idąc przez ciemne uliczki jednej z głównych dzielnic Berlina zupełnie przypadkiem natknęłam się na trzech mężczyzn. Jeden z nich trzymał w ręce woreczek z białym proszkiem który od razu rzucił mi się w oczy. Jasne było, że zawartość tego woreczka to nie cukier puder.
Chciałam się szybko wycofać i udawać, że nic nie widziałam, ale to okazało się nie być takie łatwe bo już po pierwszych dwóch krokach w tył nadepnęłam na jakiś śmieć który strasznie głośno dał o sobie znać. W jednym momencie wszyscy trzej spojrzeli na mnie.
Każdy z nich miał na głowie kaptur więc nawet nie mogłam dobrze dojrzeć ich twarzy. Jeden z nich w expresowym tempie wyjął z kieszeni pistolet i nakierował go na mnie. Strach w jednej sekundzie mnie sparaliżował. Nie chciałam umierać, nie zasłużyłam sobie na to. W gruncie rzeczy nawet nie byłam winna temu, że na nich wpadłam. Zaczynałam już powoli żegnać się z życiem kiedy drugi z nich zdecydowanym ruchem odepchnął rękę tamtego, tym samym uwalniając mnie z zasięgu celownika.
- Poczekaj Max. . . jest całkiem ładna. . .
Usłyszałam jego głos i przełknęłam powoli ślinę patrząc w ich kierunku przerażonym wzrokiem.
Podszedł do mnie, złapał za mój podbródek i uniósł trochę moją głowę do góry. Spojrzał mi głęboko w oczy, przeszedł mnie przy tym nieprzyjemny dreszcz. Owszem, jego oczom nic nie brakowało, były ciemne i bardzo wyraziste, ale przeraziło mnie to co w nich zobaczyłam - samo zło. Co prawda, na pierwszy rzut oka widać było, że nie należeli oni do grzecznych chłopców, ale mimo tego nigdy w życiu nie widziałam tak zimnego i pozbawionego uczuć wzroku. Mówią, że oczy są zwierciadłem duszy. Tak, wszystko przemawiało za tym, że to moje ostatnie chwile na tym świecie.
- Niezłe cycki . . . dupa też . . .
Komentował obchodząc mnie dookoła.
- Billowi się spodoba . . .
W tym momencie poczułam piekący ból na pośladku. Uderzył mnie? Na to wyglądało. Widać, a właściwie czuć było, że miał dużo siły. Jęknęłam cicho i chciałam się odsunąć, ale złapał mnie mocno za nadgarstek i przyciągnął  do siebie.
- Tom nie szalej, wiesz, że Bill na to nie pójdzie. Zrobisz sobie tylko problem. Zabijmy ją od razu i miejmy ją z głowy.
Odezwał się jeden z nich.
- Will wiem co robię. Już dawno miałem znaleźć nam dziwkę. Bill musi poznać prawdziwe życie. A ta napatoczyła się w idealnym momencie. Jutro nasze urodziny. Będzie świetnym prezentem.
Chciało mi się płakać z rozpaczy. Co mogłam teraz zrobić? Wołać o pomoc? Zastrzeliliby mnie od razu, a jeśli nawet ktoś usłyszałby moje wołanie to na pewno, zignorowałby je i dobrze by zrobił bo w tym akurat przypadku oszczędziłby swoje własne życie.
- Błagam nie. . .
Wyszeptałam w końcu patrząc mu w oczy i pierwsza łza spłynęła po moim policzku.
Moja prośba wywołała na jego twarzy szeroki uśmiech. Kręciło go to, że ktoś prosi go o litość? Robiło się coraz ciekawiej. Pozostawała nadzieja, że ten Bill kimkolwiek jest, jest chodź trochę normalny i ma ludzkie odruchy.
Tom - jak wywnioskowałam z ich rozmowy jednym ruchem podniósł mnie i przerzucił sobie przez ramię. Nie wyrywałam się bo stwierdziłam, że to już i tak nie ma sensu, a ja nie mam z nim żadnych szans.
Kilka uliczek dalej stał jego samochód. Kiedy pożegnał się ze swoimi kolegami, zaniósł mnie do niego i rzucił na tyle siedzenie, grożąc, że jeśli spróbuje jakiś numerów to gorzko tego pożałuje.
Jechaliśmy dość długo. Nie miałam pojęcia dokąd mnie wywozi i bałam się. W końcu przełamałam się i nieśmiało się odezwałam.
- Słuchaj Tom, ja nie jestem typem dziewczyny którego szukasz. . .
On tylko prychnął.
- Jak ty się do mnie odezwałaś?! Tom? Posłuchaj mnie ty mała dziwko. Od dzisiaj jestem twoim Panem i tak masz się do mnie zwracać. Zrozumiano?
Warknął na mnie, a ja tylko mruknęłam pod nosem, że przyjęłam to do wiadomości. Od tej pory postanowiłam sobie, że już się nie odezwę, żeby nie pogarszać bardziej swojej sytuacji. Mam zwracać się do niego Panie? Przecież to jest upokarzające.
W końcu samochód zatrzymał się przed dużym oświetlonym domem.
- Wysiadaj suko. . .
Mruknął, a ja posłusznie wykonałam jego polecenie. Szybko znalazł się u mojego boku i mocno chwycił za przedramię ciągnąc do wnętrza domu.
- Bill. . .
Zaczął wołać i po chwili obok nas zjawił się wysoki chłopak z włosami do ramion i papierosem w ręku, co najdziwniejsze był umalowany. To przesądziło o tym, że całkowicie straciłam nadzieje, na chodź odrobinę normalności z jego strony, jeszcze wtedy nie wiedziałam, że zupełnie niesłusznie.
- Wszystkiego najlepszego braciszku. . . To twój prezent. . .
Odezwał się do niego i pchnął mnie w jego ramiona. W ostatniej chwili odsunął rękę w której trzymał papierosa bo gdyby zrobił to sekundę później z pewnością moje włosy by spłonęły. I może dobrze by się stało. Ten koszmar skończyłby się zanim jeszcze by się zaczął. Kto wie ile cierpień mnie tu czeka?
- Kim jesteś?
Zapytał łapiąc mnie obiema rękami za ramiona i odsuwając od siebie na odległość z której swobodnie mógł mi się przyjrzeć.
- Ja-ja. . . yyy. . .
Nie potrafiłam się nawet wysłowić bo jego wzrok w pierwszej chwili trochę mnie zahipnotyzował.
- To nasza dziwka Bill. . . obiecałem Ci, że kiedyś ją dla Ciebie załatwię . . . i oto jest.
Zaśmiał się i podszedł do butelki z której nalał sobie czegoś do szklanki.
- Jesteś tu z własnej woli?
Zapytał mnie jak już zdążyłam zauważyć Bill.
Pokręciłam głową na boki. Chłopak westchnął ze zrezygnowaniem. Widać, Tom już nie pierwszy raz przysparzał mu takich problemów.
- Jak masz na imię?
- Lily.
Szepnęłam cicho, ale Tom natychmiast się wciął.
- To przede wszystkim twoja dziwka Bill, fakt. Ale nie waż nazywać się jej inaczej jak suka, dziwka, szmata, musi znać tutaj swoje miejsce . . . Jutro sprawię Ci ładną obrożę, z twoim nowym imieniem.
Zaśmiał się nieprzyjemnie.
- Tom zamknij się i idź już lepiej się położyć. A ty chodź ze mną. Dla własnego bezpieczeństwa będziesz spała ze mną, ale nie bój się, nic Ci nie zrobię.
Uspokoił mnie.
- Rano odwiozę Cię do domu.
- Co kurwa?! Chyba Ci się w dupie poprzewracało Bill!
Krzyknął Tom, a ja aż skuliłam się ze strachu.
- Po pierwsze ona śpi w piwnicy. Po drugie zostaje tu, zabawimy się nią, a potem odstrzelę jej łeb.
- Tak, tak Tom. Pogadamy o tym jutro.
Chłopak zignorował jego słowa i zaprowadził mnie po schodach na górę gdzie jak się spodziewałam mógł znajdować się jego pokój.
- Bawcie się dobrze. . .
Tymi słowami pożegnał nas Tom.