piątek, 9 sierpnia 2013

3. Night Ecstasy

3. NIGHT ECSTASY

Rano obudziły mnie pierwsze promienie słońca wpadające przez okno. Na szczęście obudziłam się pierwsza i to dawało mi teraz większe pole do popisu. Delikatnie odsunęłam kołdrę, tak by nie obudzić Billa i wstałam z łóżka. Tak samo jak i wieczorem po cichutku wyślizgnęłam się z pokoju i w całości dotarłam do łazienki. Wzięłam długą kąpiel która byłaby przyjemna gdyby nie to, że widocznie właściciele domu nie byli w posiadaniu żelu pod prysznic i szamponu o damskim zapachu. Nie pozostawało mi nic innego jak tylko umyć się samym mydłem. Wytarłam się pierwszym lepszym ręcznikiem nie pytając się nikogo o pozwolenie. We własnych ciuchach opuściłam łazienkę, ale widać zadomowiłam się już tu za bardzo bo chwila nieuwagi poskutkowała tym, że na korytarzu trafiłam na Toma. Przywitał mnie swoim chamskim uśmieszkiem mierząc mnie przy tym wzrokiem. Stał mi na drodze do pokoju Billa więc nie miałam możliwości ucieczki.
- No proszę. . . nasza suka już na nogach. . .
Już po jego pierwszych słowach postanowiłam nie czekać i na chama zaczęłam pchać się w kierunku pokoju Billa. To okazało się błędem, bo jak z resztą przewidywałam Tom złapał mnie mocno i przyciągnął do siebie.
- Albo weźmiesz się za robotę, albo spotkamy się na osobności w piwnicy. I zapomnij o powrocie do domu. Dopilnowałem, żebyście się nigdzie stąd nie ruszyli.
Powiedział to niebezpiecznie blisko mojego ucha do tego stopnia, że aż czułam na nim jego ciepły oddech. Dałabym sobie głowę uciąć, że zaraz mnie w nie ugryzie, ale na szczęście z pokoju wyszedł zaspany i rozczochrany Bill. Spojrzał na Toma znudzonym wzrokiem.
- Dałbyś sobie już spokój Tom . . . zaraz jadę ją odwieźć więc odpuść. . .
Powiedział i zniknął w łazience. Tom puścił mnie śmiejąc się.
- Radźcie sobie jak chcecie. . .  tylko pamiętaj, że jeśli do wieczora nie zrobicie tego ani razu to staniesz się oficjalnie moja dziwką. . .
Po chwili zniknął mi z oczu i odetchnęłam. Mogłam tylko domyślać się, że nie żartuje i, że musi mieć poważne problemy z psychiką.
Tylko, że w żaden sposób nie zmieniało to tego, że miałam teraz niemały problem. Nie miałam ochoty na sex z żadnym z nich. Oczywiście, obaj byli przystojni na swój sposób, ale nie byłam typem laski który po jednym dniu znajomości wskakuje komuś do łóżka. Jedyne co pozostało mi w tej sytuacji to przekazać wszystkie informacje od Toma Billowi.
Zapukałam do drzwi od łazienki licząc, że Bill szybko wyjdzie.
- Bill wychodź szybko. . . muszę Ci coś powiedzieć. . . to ważne. . .
Nie czekałam długo na jego reakcję, drzwi otworzyły się i wyszedł. Nie spodziewałam się tylko, że będzie zupełnie nagi, po jego ciele spływały jeszcze krople wody - pewnie brał prysznic. Tylko do cholery mógłby się chociaż zakryć ręcznikiem.
- Ku * * * . . .
Już chciałam przekląć, ale na szczęście w porę się opanowałam i resztę słowa dopowiedziałam sobie szeptem.
- Schowaj go!
Krzyknęłam na niego. Może znalazłyby się dziewczyny które lubią sobie popatrzeć na nagie męskie przyrodzenie, ale ja nie, no może przynajmniej nie w tej sytuacji . . .
Uśmiech Billa wiele mówił, cwaniak robił to celowo, widocznie lubił mnie zawstydzać.
Uniósł prawą brew do góry i udawał, że to co zrobił jest zupełnie normalne.
- Nie przesadzaj. Jesteś już dużą dziewczynką.
- Ale to nie znaczy, że chcę oglądać twojego. . .
Machnęłam ręką w jego kierunku nie kończąc.
- Penisa?
Uśmiechnął się szerzej ukazując mi rząd swoich białych zębów.
- Och zamknij się.
Dyskusja o penisach i tym podobnych była ostatnią rzeczą na którą miałam w tej chwili ochotę.
- Poczekaj na mnie 5 minut w pokoju.
W końcu zaczął mówić do rzeczy i znowu zniknął w łazience. Zrobiłam jak kazał, poszłam do pokoju i stanęłam przy oknie chcąc trochę ochłonąć po tej nieprzyjemnej sytuacji.
Pojawił się po jakimś czasie w samym ręczniku, a kiedy go zdjął i zaczął się ubierać, ja zaczęłam się mu przyglądać. Musiałam przyznać, że nieźle wyglądał nago. Ten widok uzależniał. Nasz wzrok co chwila się spotykał, ale to mnie nie odstraszało. Kiedy był już ubrany usiadł na krześle.
- Mów. Co mój braciszek wykombinował.
Westchnęłam i zaczęłam streszczać mu to co usłyszałam od Toma.
- Powiedział, że zadbał o to, żebyśmy się stąd nie ruszyli i nadal utrzymuje, że jestem waszą dziwką. Kazał mi przespać się z tobą bo w przeciwnym razie to on mnie zaliczy . .
Dodałam niepewnie. Bill wyjął papierosa i zapalił, nad czymś się zastanawiając.
- Mam propozycję.
Odezwał się po chwili.
- Tak?
- Prześpij się ze mną.
Walnął prosto z mostu dołączając do tego ironiczny uśmiech.
- Może i bym to zrobiła, wiesz Bill? Ale nie lubię facetów którzy palą. . .
Teraz ja uśmiechnęłam się podstępnie natomiast Bill parsknął śmiechem.
- Uwierz mi, że po nocy spędzonej ze mną polubisz . . .
Odpowiedział mi zadowolony z siebie.
- Bill koniec tego tematu.
Przerwałam mu, a moja twarz od razu przybrała smutny wyraz. Bill podchodził do wszystkiego na luzie, ale ja mimo wszystko martwiłam się groźbami Toma i marzyłam o tym by znaleźć się już we własnym domu.
- Proszę Cię, odwieź mnie już do domu. Boje się, że Tom nie żartował i zrobił coś, żebyś nie mógł mnie odwieść.
- Lily spokojnie, bez obaw. Obiecałem, że Cię odwiozę więc tak będzie.
Zgasił papierosa i podał mi karteczkę i długopis.
- Napisz mi tu swój adres, a ja teraz pójdę pogadać z Tomem.
Uśmiechnął się i wyszedł, a ja szybko naskrobałam na tej karteczce adres mojego domu. Później siedziałam już tylko jak na szpilkach czekając, aż wróci.
Przyszedł do pokoju po paru minutach z kluczykami od samochodu w ręku.
- Dziwne. Toma nigdzie nie ma. No, nie ważne. Gotowa?
Spojrzał na mnie wyczekująco.
- Tak.
Odpowiedziałam i podążyłam za nim. Przed domem stał ten sam samochód którym Tom wczoraj mnie tu przywiózł. Usiadłam tym razem z przodu na miejscu pasażera.
- Bill boje się. . .  co jeśli on przeciął hamulce, albo zrobił jeszcze coś innego co robią w filmach?
Spojrzałam na chłopaka z przerażeniem wypisanym na twarzy. Nie byłam histeryczką, ale poznałam już Toma i jego towarzystwo na tyle, że wiedziałam, że można się po nich spodziewać wszystkiego, a takie akcje są na porządku dziennym.
Bill słysząc to pokręcił głową i zaśmiał się.
- Tom nigdy nie targnąłby się na moje życie. Możesz być spokojna.
Uspokoił mnie i przekręcił kluczyk w stacyjce.
- Cholera. . .
Mruknął po chwili.
- Nie ma paliwa. Tyle razy mówiłem mu, żeby nie zostawiał samochodu z pustym bakiem.
Niesamowite, że Bill pomyślał, że Tom zwyczajnie zapomniał zatankować. Dla mnie od razu wszystko było jasne, spuścił całe paliwo, żebyśmy się stąd nie ruszyli. Na szczęście nie przewidział tego, że Bill był na tyle rozgarnięty i przyniósł kanister paliwa z garażu. Wszystko dalej potoczyło się dobrze, a mi kamień spadł z serca kiedy jechaliśmy już w kierunku mojego domu. Bill był tak skupiony na jeździe, że wcale się nie odzywał.
- Czym się zajmujesz?
Zapytałam w końcu nie mogąc wytrzymać tej ciszy.
- Nie pracuje jeśli o to pytasz. Czasem śpiewam, ale tak dla własnej przyjemności. Tom na swoich ciemnych interesach wyciąga tyle, że spokojnie nam wystarcza.
- Śpiewasz?
Od razu się zainteresowałam. Zazwyczaj dziewczyny mają słabość do muzyków, pod tym względem ja się nie różniłam.
- Zaśpiewaj coś.
Poprosiłam podekscytowana.
- Nic z tego. Muszę mieć natchnienie, a mam je tylko po sexie.
Uśmiechnął się perwersyjnie, a westchnęłam zrezygnowana. Bill mimo swojej spokojnej natury, sprawiał wrażenie zboczeńca. Być może był jeszcze w fazie dojrzewania?
- Ile masz lat Bill? Tylko szczerze. . .
Spojrzałam podejrzliwie w jego kierunku.
- A ile mi dajesz?
Zastanowiłam się przez moment. Wzięłam pod uwagę to, że ma prawo jazdy, jego opowieści o sexie i ogólny wygląd.
- 20.
Strzeliłam mrużąc oczy.
- Pudło.
Zaśmiał się.
- 21?
- Nie.
Zgadywałam dalej.
- 22?
- Nie.
- 24?
- Nie.
- No chyba nie 30?
- 19.
Odpowiedział mi w końcu śmiejąc się.
- Byłam blisko!
Też się zaśmiałam.
- A Ty?
Spojrzał na mnie kątem oka.
- Ja. . . yyy nie jestem jeszcze pełnoletnia Bill. . .
Szepnęłam nie wiedząc jak zareaguje.
- Szczerze mówiąc domyślałem się tego, ale do rzeczy Lily, ile?
- 17 i pół . . .
Odpowiedziałam kładąc duży nacisk na "pół".
- Nie sądzisz, że to dziwne, że nikt nawet do Ciebie nie zadzwonił zapytać gdzie jesteś?
Zdziwił się trochę.
- Bill, ja nie wzięłam telefonu. Wyszłam sobie na wieczorny spacer i przypadkowo wpadłam na Toma i jakiś dwóch innych. W zasadzie to Tom uratował mi życie bo jeden z pozostałych chciał mnie zastrzelić.
Szepnęłam. Billa jakoś nie przeraziła moja historia i tylko kiwnął głową.
- Miałaś szczęście.
Odpowiedział krótko.
Milczeliśmy do momentu, aż Bill zatrzymał samochód pod moim domem.
- Bill to mój numer.
Powiedziałam podając mu karteczkę którą zdążyłam dodatkowo napisać jeszcze u niego w domu.
- Mimo wszystko, bardzo mi pomogłeś i . . . polubiłam Cię. Miło by było gdybyś czasem się odezwał, dał znać co u Ciebie. Kto wie, może nawet pokusiłabym się o wspólny wypad na jakąś kawę?
Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Dzięki za wszystko . . .
Szepnęłam patrząc mu w oczy. Sama nie wiem kiedy nasze usta znalazły się tak blisko siebie. Bill wykonał pierwszy ruch, ale ja nie pozostałam mu dłużna. To był delikatny i dość krótki pocałunek, dlatego, że sama go przerwałam kiedy dotarło do mnie co się właściwie dzieje.
- Pójdę już . . .
Rzuciłam na pożegnanie i wysiadłam z samochodu. Szybkim krokiem przemierzyłam chodnik i zniknęłam za drzwiami na klatkę schodową.

3 komentarze:

  1. Ach Ten Tom i Bill świetnie opisałaś ich charaktery sam bym chyba oddał się takiemu billowi ach, uch i ech ale Lily nie lubię obydwoje ją chcą i trochę mi wadzi, że Billa nie interesują chłopcy do niego nie pasuje kobieta i to jeszcze jak jest pomalowany ze swoimi włosami ale to nic czekam na więcej Pozdrawiam
    Marudek :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Marudek co Ty gadasz? Że niby do Billa pasjia tylko faceci? Coś Cię ponosi wyobraznia :-) btw swietny odcinek ale trochę mi brakuje wewnętrznych przemyślen Lily. Pozdrawiam Patrycja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, a jak? Bill powinien tylko mieć faceta i na pewno jest gejem mój gey radar mi to mówi :)

      Usuń